Piękna i odrażająca
08-08-2021
Ostatnim wydarzeniem letniej odsłony 17. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania był autorski, solowy występ Ramony Nagabczyńskiej „Części ciała” (pokaz 1 sierpnia 2021 r.). Ten spektakl, w którym nie ciało, lecz jego wyjątkowa część – twarz stał się tym elementem, na jaki należy zwrócić naszą uwagę i nasze emocje był w mojej opinii znakomitym dopełnieniem innej festiwalowej prezentacji „Tanzanweisungen” Moritza Ostruschnjaka poświęconej gestom i pozom ciała obecnym w kulturze masowej.
„Części ciała” rozpoczyna bardzo długa sekwencja bezruchu. Przed widzami w stylizowanej, eleganckiej pozie, znanej z jakże wielu podobnych do siebie zdjęć pięknych kobiet, siedzi na podłodze Ramona Nagabczyńska. Nieruchoma twarz bez wyrazu, otwarte oczy patrzące na wprost. Cisza pełna wyczekiwania, nic się nie dzieje, jedynym ruchem jest mruganie powiek. Twarz jest absolutnie beznamiętna, choć piękna.
Za plecami artystki na wielkim ekranie pojawiają się napisy: Neutralna jak tancerka baletowa, neutralna jak tancerka współczesna, jak reżyser, jak kurator, jak Szwajcaria, jak algorytm… Mimika zmienia się, dostosowując się do pojawiających się słów, jednak nadal to maska, a nie jest twarz wyrażająca jakiekolwiek emocje. To tylko wykorzystanie odpowiednich mięśni twarzy do zmieniających się zadań, jakie trzeba wykonać. Cisza zamienia się w dramatyczną arię Marii Callas z opery „Norma” Vincenzo Belliniego, ale twarz Nagabczyńskiej nadal nic nie wyraża! Tak właśnie fotografowano wielką Marię Callas: możesz śpiewać dramatycznie, ale twarz masz mieć piękną. Piękną, czyli właśnie neutralną, żeby nie powiedzieć: bezmyślną. Nikogo nie obchodzi, co dzieje się wewnątrz, za sztucznym wyrazem twarzy.
Kolejne sekwencje, w jakich tancerka dodaje do swojej wystudiowanej pozy także ruch ciała, będący jednak tylko nośnikiem tego, co wyraża jej twarz, to migawki przypominające zatrzymany w kadrze przez fotografa wyrwany z kontekstu wycinek wydarzeń. Ot fotka strzelona przez paparazzi czy nagrodzona fotografia korespondenta wojennego… Tutaj twarz pokazuje już rozpacz, ból, strach, przestaje być neutralna i przestaje być piękna.
Odebrałam to przedstawienie jako głęboko feministyczne odejście od trwającej przez całe wieki sztampy w pokazywaniu kobiet w malarstwie, rzeźbie, fotografii, także (zwłaszcza) w reklamie. Dziwnych standardów, wedle których twarz kobiety ma być piękna, nawet gdy jest twarzą matki trzymającej na kolanach martwe ciało syna (nawet słynna Pietà Michała Anioła pokazuje Madonnę z zastygłą twarzą, niewyrażającą żadnych emocji – przyp.).
Dyktat pięknego ciała i niczego nieoddającej twarzy wcale nie maleje, wręcz nasila się wraz z upowszechnieniem mediów społecznościowych i możliwości fotografowania za pomocą telefonu. Aktorka czy celebrytka musi być gotowa na atak fotografów w sklepie, u dentysty, a nawet w czasie porodu. Kobiety mają być piękne, najlepiej bezmyślne, nie fizjologiczne. Czyż nie przypadkiem rzeźby, obrazy, reklamy są tworzone przez mężczyzn, którzy nie chcą wiedzieć ani pokazywać tego, co dzieje się za zasłoną neutralnej twarzy kobiety?
Przez całe przedstawienie na scenie leży talerz z egzotycznymi owocami, które stają się głównym rekwizytem końcowej części pracy Ramony Nagabczyńskiej. Ta w finale zakłada realną maskę, która tworzy optyczną barierę pomiędzy widzem a tym, co dzieje się za nią: mlaskanie, ciamkanie, cieknący między wargami sok owoców – wszystko to zostaje pokazane na ekranie w sposób obrzydliwy, odrażający, przy wtórze „Nothing Compares 2U” Prince’a w wykonaniu Sinéad O’Connor. Performerka zaś schodzi ze sceny pozostawiając widzów sam na sam z tym, co dzieje się z jej sfilmowaną twarzą, gdy nie ulegając dyktatowi poprawności staje się prawdziwa…
Jedyny element przedstawienia, z którym nie umiem się pogodzić, to wykrzyczany tekst wzorowany na „Magnolii” Paula Thomasa Andersona. Nagabczyńska wulgarnie krzyczy w kierunku widzów, reprezentujących w tym momencie agresywnych dziennikarzy, natrętnych paparazzi. Przypuszczam, że w zamierzeniu był to akt odwagi, świadectwo niezgody na kulturową opresję, której podlegają kobiety, jednak czy nie był to dowód słabości? Może nie musimy krzyczeć, żeby zademonstrować brak neutralności?
Elżbieta Bisch, Brygada Tańca 2021
Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.
„Części ciała” Ramona Nagabczyńska, choreografia: Ramona Nagabczyńska, współpraca dramaturgiczna: Mateusz Szymanówka i Agata Siniarska, opieka artystyczna: Philippe Riéra, muzyka: Georges Bizet, Vincenzo Bellini, Mina, Prince (wyk. Sinéad O’Connor), światła: Jędrzej Jęcikowski, rekwizyty i wideo: Nagi Gianni, tekst: Ramona Nagabczyńska na podstawie Paula Thomasa Andersona, producent: Grzegorz Tomczewski, produkcja: Fundacja Burdąg, partnerzy: Centrum w Ruchu, CSW Zamek Ujazdowski, Buda Kortrijk, Lubelski Teatr Tańca, Tanzfabrik Berlin, Komuna/Warszawa, premiera: 09.11.2019, pokaz w ramach: 17. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 01.08.2021
Wszystkie recenzje z projektu Brygada Tańca można przeczytać pod linkiem: http://www.stronatanca.pl/brygada-tanca