Podobieństwa i różnice. „Symetria” Michał Przybyła

20-09-2020
Symetria

„Symetria”, choreografia: Michał Przybyła, taniec: Daniela Komędera-Miśkiewicz i Dominik Więcek, muzyka: Michał Strugarek, premiera: 16.09.2020, Służewski Dom Kultury, 17.09.2020

Na scenie teatralnej Służewskiego Domu Kultury odbyły się premierowe pokazy „Symetrii” w choreografii Michała Przybyły – spektaklu stworzonego w ramach programu rezydencji artystycznych „Scena dla młodych” Centrum Teatru i Tańca w Warszawie. Propozycja złożona przez Przybyłę zwróciła uwagę konkursowego jury ze względu na swoje założenia procesu twórczego, w którym eksplorowane i badane miały być strategie reprodukcji w sztukach wizualnych, reakcje psychosomatyczne, jednorodności i niejednorodności, itp.

Po przejściu procesu twórczego oraz produkcyjnego, trzeba przyznać, że naprawdę jest to spektakl poszukujący i niejednoznaczny, a jego wykonawcy na naszych oczach kreują dziwny symetryczny i asymetryczny świat. Daniela Komędera-Miśkiewicz i Dominik Więcek mają co badać, bo poza popkulturą czy sportem, którymi się m.in. zajęli, otrzymali od choreografa jeszcze jeden – najciekawszy w sumie – obiekt tych eksploracji, czyli samych siebie. Tancerze ci są bowiem niezwykle podobni, od fryzur po sylwetkę i organiczny ruch. Dobrze to widać było w bliźniaczych scenach raz wykonywanych przez kobietę, a w następnej odsłonie przez mężczyznę. Widać to było we wspólnie przygotowanych sekwencjach i tych wykonywanych synchronicznie, choć bez wątpliwości wymagają one jeszcze pewnej pracy w zgraniu.

Szkoda mi (choć to może być indywidualne wrażenie), że zaproponowane części taneczne były stosunkowo mało rozbudowane, jakby twórcy zatrzymali się na pierwszym pomyśle i realizowali bez pogłębiania go aż do jego możliwego kresu, czyli pełnej synchronizacji lub wręcz przeciwnie – ku wybiciu synchronizacji, heterogeniczności.

Oczywiście, zamysłem Michała Przybyła była celowa oszczędność fraz (świadczy o tym m.in. skomponowana do spektaklu muzyka Michała Strugarka) – ta świetnie zagrała np. w otwierających spektakl scenach, które odczytałam jako pracę nad reakcjami psychosomatycznymi i przyglądaniu się im w samotności, a nie z udziałem partnera. Jednak, gdy tak podobni do siebie bohaterowie się ze sobą wreszcie spotkali – a nawet spotkały, bo „Symetria” nie odpowiada wcale jednoznacznie na kwestię, czy widzimy parę dwupłciową czy też np. parę jednopłciową – synteza w doborze ruchu nie była już aż tak potrzebna. Nie była, bo choreografia ta ma potencjał pracy uniwersalnej i niemal popkulturowej, a nie tylko zamykającej się w stylistyce tańca konceptualnego, balansującego gdzieś na pograniczu mediów, telewizji, teatru czy performance’u.

W finale tej sztuki twórcy wyraźnie odnoszą się do świata sportu i pływania synchronicznego, (zresztą przez cały spektakl mają na sobie stroje pływackie) – trudno o lepszy symbol tytułowej symetrii, podobieństw i grupowej – a nie jednostkowej – ekspresji. Szczerze zaskoczyła mnie scena, w której tancerze usiedli na krzesłach i nagle zapaliły się światła na widowni – w tym momencie to nie publiczność oglądała Komęderę-Miśkiewicz i Więcka, ale tancerze oglądali tych, którzy przyszli do teatru. Ta nieoczekiwana zamiana ról trwała już do samego końca, a sekwencja ta okazała się być inscenizowaną konferencją prasową. Podczas niej bohaterowie odpowiadali na… niesłyszalne pytania. Wygadywali oczywiście przy tym bzdury, jakie zazwyczaj padają na takich konferencjach – o banalnej historii poznania się, o żelu, który sprawia, że włosy nie mierzwią się pod wodą, a także dementowali plotki czy unikali jasnych odpowiedzi. Ów pusty przekaz, swoiste metadane, jakże często obserwowane w mediach, został przez artystów obnażony do cna. Wyśmiany, przerysowany i skrytykowany.

To była najsilniejsza scena popkulturowa, bezpośrednio nawiązująca do tego, czym ekscytują się masy. Wymaga ona jeszcze pracy, by zgranie było w niej pełne, a efekt ostry jak brzytwa, ale mimo pewnych niedociągnięć nie należy ganić za nią młodych twórców. Doceńmy lepiej to, jak rzadko się zdarza, by akurat taki temat stał się obiektem artystycznego, a nie socjologicznego, badania. A potem dodajmy do tego fakt, że zrobili to nie aktorzy, nie kabareciarze, ale właśnie tancerze. To wymaga atencji, szczególnie, że przy tej okazji twórcom udało się wprowadzić do „Symetrii” odrobinę humoru.

Sandra Wilk

„Symetria”, choreografia: Michał Przybyła, taniec: Daniela Komędera-Miśkiewicz i Dominik Więcek, muzyka: Michał Strugarek, premiera: 16.09.2020, Służewski Dom Kultury, 17.09.2020