Kulturowa rewolucja w pigułce

08-08-2021

„Części ciała” wcale nie są spektaklem eksperymentalnym czy konceptualnym, to raczej spektakl o walce, rewolucji kulturowej, i to takiej całościowej, a nie ograniczonej jedynie do sfery sztuki tańca. Jeśli przyjrzymy się w szerokim kontekście poszczególnym częściom tej choreografii, zobaczymy to jak na dłoni – dostrzeżemy feministyczny krzyk i liczne odniesienia do patriarchatu odbierającego kobietom wielkie części życia w imię konwenansu, władzy czy wartościowania zachowań, które od wieków są akceptowane u mężczyzn, ale nie przystoją kobietom. Nie przystoją bo… tu można wpisać dowolne argumenty, ale należy mieć świadomość, że każdy z nich podszyty będzie dyskryminacją.

Niemniej do rzeczy. Na początku „Części ciała” obserwujemy płynnie przenikające się ze sobą sceny odnoszące się do neutralności w tańcu – widzimy Ramonę Nagabczyńską tkwiącą bez ruchu i wyświetlany za nią napis „Neutralna tancerka współczesna” – ten punkt wyjścia jest dla miłośników szeroko pojętego teatru ruchu jasny jak słońce, bo z niewiadomych powodów zróżnicowana, dynamicznie zmieniająca się mimika twarzy jest najmniej pożądaną umiejętnością w tańcu (w tym w balecie, tańcach towarzyskich, tańcu współczesnym czy np. w wielu tańcach Wschodu). Twarze tancerek są jak drewno – albo mają sztuczne uśmiechy albo wystudiowane, zawsze podobne, „pozy”. Co prawda modern dance nieco próbuje to zmieniać, ale wciąż nie jest dobrze. Przedziwne, że „martwa” twarz przez wieki była pożądana w tańcu, skoro gros przekazu emocjonalnego (ok. 80%) odczytujemy właśnie z grymasów i napięć mięśni na ludzkich twarzach.

A więc mamy nieruchomą bohaterkę siedzącą bez ruchu na scenie, a za nią przewijające się hasła („Neutralna jak tancerka współczesna”, „Neutralna jak Mona Lisa”, „Neutralna jak kuratorka”, „Neutralna jak włoska gwiazda pop”, „Neutralna jak lama”, „Neutralna jak reżyser teatralny”, „Neutralna jak Szwajcaria”, „Neutralna jak Maria Callas”, „Neutralna jak algorytm”, „Neutralna jak atom antywodoru”), ale ona wcale nie jest jak kamień – jej ciało, a przede wszystkim twarz cały czas pracuje, cały czas wyraża emocje, często trudne do uchwycenia rozmaite stany psychiczne. Nagabczyńska prowadzi z nami w ten sposób rozmowę, tyle że jej językiem nie jest słowo czy taneczny ruch, a mowa ciała. Ta sama, której politycy czy inne osoby przemawiające publicznie muszą się specjalnie uczyć, by być odczytywanym jako wiarygodni.

Świetnie udały się te następujące po sobie epizody podczas pokazu 1 sierpnia 2021 roku w Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, który wieńczył 17. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, bo publiczność żywo na nie reagowała, raz chichotem, innym razem śmiechem czy cichymi komentarzami. Wcale nie dziwi mnie ten rezonans, bo to było naprawdę zabawne, satyryczne, momentami złośliwe, choć nieprzesadzone do punktu, w którym stałoby się niesmaczne.

I nawet, gdyby w tym punkcie „Części ciała” skończyłyby się – spektakl należałoby uznać za ciekawy, ale on nie został zamknięty tylko rozwinął w stronę walki ze stereotypami, w stronę pracy badającej feminizm i prawa kobiet, intensywnie dotykając tego, co według patriarchalnego świata płci pięknej ponoć nie przystoi. Tak więc pierwsza – statyczna – część spektaklu była stosunkowo łagodna, a druga miała odmienny charakter – była agresywna (zahaczająca wręcz o przemoc), dynamiczna, buntownicza. Nagabczyńska przeistaczała się na naszych oczach w kokietkę i seksualnego wampa z ostrym i wulgarnym monologiem, w demona, którego twarz obleczona materią przyjmowała nieludzkie wręcz grymasy, czy w rewolucjonistkę z pianą na ustach zastygłą w niemym krzyku. Całość tego dyskursu, całą tą – nie bójmy się tego słowa – artystyczną prowokację dopełniła finałowa scena do „Nothing Compares 2U” Sinéad O’Connor. Przypomnę, że O’Connor to wokalistka wyklęta przez środowiska katolickie za publiczne podarcie zdjęcia papieża Jana Pawła II w akcie oskarżenia go o brak reakcji na przypadki pedofilii wśród duchownych. Zniszczenie zdjęcia w programie „Saturday Night Live” w 1992 roku, gdzie ponadto zamiast zaplanowanej piosenki wykonała własną wersję utworu „War” Boba Marleya zmieniając w niej oryginalne słowa tak, by nikt ze słuchających nie miał wątpliwości, że śpiewa o ofiarach molestowania – załamało całą jej karierę, a będąca na szczycie popularności (właśnie dzięki sukcesowi piosenki „Nothing Compares 2U”) artystka całkowicie „wypadła” z nurtu mainstreamu.

W „Częściach ciała” do największego hitu Sinéad O’Connor, który ją wyniósł na szczyt na scenie pozostał już tylko wypełniony jedzeniem talerz, ale na wielkim ekranie zobaczyliśmy kobiece usta zachłannie pożerające owoce. Ta nieestetyczna, choć równocześnie fascynująca, scena miała zapewne symbolizować prawa kobiet do czerpania życia całymi garściami, prawa do bycia silnym, prawa do protestu, do krytyki, do wyrwania się z opresji, do pełni życia.

Kurator wybrał tę wielowymiarową, niezwykle cielesną, pracę Ramony Nagabczyńskiej nie bez powodu na finał Festiwalu Zawirowania. Dzięki tej decyzji całość wydarzenia zamknęła się w klamrę, bo przecież tegoroczna impreza organizowana przez Teatr Tańca Zawirowania zaczęła się od „Body Monologue” Anastasii Valsamaki.

Sandra Wilk, Strona Tańca
http://www.stronatanca.pl

„Części ciała” Ramona Nagabczyńska, choreografia: Ramona Nagabczyńska, współpraca dramaturgiczna: Mateusz Szymanówka i Agata Siniarska, opieka artystyczna: Philippe Riéra, muzyka: Georges Bizet, Vincenzo Bellini, Mina, Prince, Sinéad O’Connor, światła: Jędrzej Jęcikowski, rekwizyty i wideo: Nagi Gianni, tekst: Ramona Nagabczyńska na podstawie Paula Thomasa Andersona, producent: Grzegorz Tomczewski, produkcja: Fundacja Burdąg, partnerzy: Centrum w Ruchu, CSW Zamek Ujazdowski, Buda Kortrijk, Lubelski Teatr Tańca, Tanzfabrik Berlin, Komuna/Warszawa, premiera: 09.11.2019, pokaz w ramach: 17. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 01.08.2021